piątek, 10 stycznia 2014

dziewiąty

Tiffany's pov


Szłam zalana łzami przez ciemne ulice miasta, mając spuszczoną głowę w dół. Wszystko wokół było takie czarne, nie mogłam rozróżnić postaci, ani przedmiotów. Był środek nocy, więc praktycznie nikogo nie było na dworze. Co jakiś czas tylko przeszedł jakiś mężczyzna, albo jacyś bezdomni siedzieli w kątach. Wzdrygnęłam się na myśl, że mogę tak skończyć. Patrzyłam się na swoje nogi i co chwila pociągałam nosem. Zapomniałam nawet, że obok mnie idą Jace i Destiny. Szliśmy w ciszy, bo co mieliśmy mówić. Miałam chociaż czas, by się nad wszystkim zastanowić. Ta dziwka miała na imię Veronica. Nie wiem skąd się znają, ale jest atrakcyjną dziewczyną, nie da się tego ukryć. Była jeszcze ubrana, jak te spod latarni.. Nie dziwię się w sumie, że Justinowi buzowały hormony. Ale kurwa no.. Potraktował mnie, jak jakąś nic dla niego nie znaczącą idiotkę. To mnie zabolało. W ciągu ostatnich tygodni naprawdę się do siebie zbliżyliśmy i zależało/zależy mi na nim. Tylko nie wiem, czy idzie to w dwie strony.. Na dodatek mam całą dłoń w bandażu. Już nie boli jak wcześniej, ale świadomość, że Justin przejął się bardziej tym, że musiał przerwać taniec z Veronicą niż tym, że z mojej ręki wylewały się litry krwi zabolała podwójnie. Nie wiem co teraz zrobię.. Będę musiała zatrzymać się u Destiny na jakiś czas. O ile będę mogła, oczywiście, bo sama nie ma łatwo w domu.
-Des, będę mogła u ciebie na trochę się zatrzymać? - szepnęłam, patrząc na przyjaciółkę.
-Jasne, nie musisz nawet pytać - uśmiechnęła się ciepło, obejmując mnie ramieniem.
Jak to dobrze wiedzieć, że są na tym świecie osoby, które się mną przejmują. Westchnęłam cicho i podniosłam głowę, patrząc na budynek przedstawiający dom Justina. Weszliśmy do środka i przełknęłam ślinę. No, Tiff, czas się stąd wynieść. Destiny i Jace spoczęli na kanapie, gdy ja weszłam na górę i ruszyłam w stronę sypialni. Nie było w domu Jasmine i Jazzy.. Pewnie są w domu Jas. Wyciągnęłam walizkę i otworzyłam szafę, wrzucając do niej wszystkie swoje rzeczy. Gdy uporałam się z tą czynnością, usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach zaczynając płakać. Dlaczego to musiało mnie spotkać? Było zbyt pięknie, by mogło to przetrwać na dłużej. Weź się w garść Fray. Pokręciłam głową i wstałam, ocierając kostkami palców łzy. Już miałam wychodzić, gdy odwróciłam się i sięgnęłam po ulubioną koszulkę Justina, a następnie upchnęłam ją gdzieś w walizce. Pociągnęłam nosem i zeszłam na dół, stawiając walizkę przy drzwiach wejściowych.
-Trzymasz się jakoś, mała? - zapytał z troską w głosie Jace.
-Tak, dziękuję, że ze mną jesteście, naprawdę - kiwnęłam głową.
Zrobiliśmy grupowy uścisk i schowałam kosmyk włosów za ucho.
-Przyjdę do was może jutro zobaczyć jak się trzymacie, a na razie zostanę tu i poczekam, aż Jay wróci. Mamy trochę do pogadania - powiedział jednoznacznie chłopak.
Pokiwałam ponownie głową i przytuliłam go jeszcze raz, biorąc w rękę walizkę i wyszłam z domu. Zobaczyła katem oka, jak Destiny całuje Jace'a w policzek i uśmiechnęłam się lekko. Może coś z tego będzie. Wzruszyłam ramionami i gdy moja przyjaciółka stanęła obok mnie, ruszyłyśmy w stronę jej domu. Nie wiem co teraz będzie. Jestem rozdarta psychicznie. Przez myśl przeszło mi, że to wszystko było ustalone od początku. Chciał mnie w sobie rozkochać, bym go nie zabijała, a potem rzucić, jak pierwszą lepszą. Mój głupi mózg sprawił, że kilka łez spłynęło mi po policzku, które szybko wytarłam, by Destiny ich nie zauważyła. Jeszcze Francissco.. Zgwałcił mnie. Justin o tym nie wie. Czuję się jak szmata razy dwa. Nic nie znacząca suka, którą wszyscy mogą wykorzystać.
Ogólnie rzecz biorąc, gdyby nie ona, już dawno byłabym na torach, czekając na nadjeżdżający pociąg.


Justin's pov

Dawno tak się nie bawiłem. Jedna z najlepszych nocy w moim życiu. I jeszcze Veronica, kurwa, miałem ochotę ją pieprzyć na tym parkiecie. Oblizałem usta, wracając do domu i przejechałem ręką po włosach. Nie pamiętam dużo. Byłem strasznie pijany, nadal jestem, będąc szczerym. Była jakaś akcja z Tiffany, potem coś poszła, Destiny była zła, nie wiem, pierdolić to. Westchnąłem, błądząc kluczem w zamku. Już miałem wyważyć te drzwi, gdy w progu stanął Jace. I nie wiem co się stało, ale twarz miał nie za przyjemną. Wszedłem do środka i od razu ruszyłem do kuchni, nalewając sobie wody do szklanki.
-Stary, mówię ci, już zapomniałem, jak seksowna jest Veronica - mruknąłem, upijając łyk.
-Justin, naprawdę? Ty się kurwa martwisz o jakąś sukę, gdy twoja dziewczyna się spakowała i cała zalana łzami się wyprowadziła, bo kurwa przerwała ci taniec? - warknął - Nie masz już za grosz szacunku?
-O czym ty do mnie mówisz.. - jęknąłem, kręcąc głową - Pogadamy jutro, idę spać, cześć.

~***~

-Możesz mi wytłumaczyć o co ci wczoraj chodziło? - mruknąłem, robiąc sobie coś do jedzenia.
-Zerwałeś wczoraj z Tiffany - wzruszył ramionami.
-Co? - krzyknąłem, a nóż spadł na podłogę.
-To co słyszysz, idioto - oblizał usta, siadając wygodnie w fotelu.
-Ale jak, co.. przecież ja nigdy.. o co chodzi? - podszedłem do niego.
-Tańczyłeś z Veronicą, nie wiem, czy można nazwać to tańcem, ale tak było, obściskiwaliście się na środku parkietu. Tiffany była zazdrosna i rozbiła wszystkie szklanki i butelki, stojące na stole. Podeszła do ciebie, oczekując wyjaśnień, ale ty naskoczyłeś na nią, bo przerwała ci taniec, więc kazałeś jej się spakować i wynosić z twojego mieszkania. Muszę ci pogratulować spieprzenia sobie związku, stary, bądź z siebie dumny, bo to jedna z niewielu lasek, która pokochała cię takiego jakim jesteś, a nie dlatego, że jesteś, jak to mówią "najseksowniejszy w mieście" - wywrócił oczami i wyszedł z domu.
Stałem tam jak wryty z rozchylonymi ustami i rozszerzonymi oczami. Co ja do cholery zrobiłem? Wygoniłem ze swojego życia osobę, która była dla mnie najważniejsza. Spierdoliłem dwa miesiące związku. Ja.. Przez jakąś Veronicę. Co mi kurwa strzeliło do głowy, by tak się zachować. Muszę ją przeprosić i odzyskać, nie mogę pozwolić jej odejść, nie. Nie tym razem. Wbiegłem szybko na górę i ubrałem się, szukając swojej ulubionej koszulki. Zmarszczyłem brwi, nie wiedząc, gdzie ona jest. Przeszukałem ostrożnie całą półkę. Zero. Nie ma. Nagle do głowy wpadła mi myśl, że Tiffany mogła ją wziąć. Skręciło mnie coś w żołądku, a w gardle pojawiła się ogromna gula. Miałem ochotę się rozpłakać, jak małe dziecko. Przełknąłem ślinę i zszedłem na dół, wychodząc z domu i wsiadłem do swojego samochodu, ruszając w stronę domu Destiny. Wiedziałem, gdzie ona jest. To jedyne miejsce, gdzie mogła się schować. Zaparkowałem przed wejściem i wysiadłem z auta, podchodząc do drzwi. Uporządkowałem swoje uczucia, myśli i wziąłem głęboki oddech, pukając do drzwi. Wiem po co tu jestem. Jestem tu po to, by ją odzyskać, by odzyskać swoje szczęście. Moje myśli przerwała Tiffany, otwierająca drzwi. I moje serce dosłownie pękło, gdy zobaczyłem ją zapłakaną. Miała na sobie moją koszulkę.. Przygryzłem wargę, nie chcąc uronić żadnej łzy.
-Co tu robisz? - usłyszałem jej słaby głosik.
-Przyjechałem cię odzyskać.


______________________________
chyba płaczę
@ontariofuture

piątek, 3 stycznia 2014

ósmy

Tiffany's Pov 

Z Justinem jestem już od czterech tygodni,jak na razie się nie kłóciliśmy,jedynie o to kto sprząta w kuchni,albo kto gotuje,przysięgam nienawidzę go za to,że umie gotować,ale mu się nie chce. 
Jedynie co umiem zrobić to płatki,zazwyczaj chodzę do subway'a,by coś zjeść,a teraz Justin błaga mnie bym nauczyła się gotować,mam czasem go dość,ale go kocham,a Jazmyn traktuje jak córkę,tak bardzo się cieszę,że ta mała księżniczka mnie polubiła,bo na tym mi zależało,bawię się z nią lalkami i kupuje jej nowe,chcę,żeby miała pełną i kochającą rodzinę,bo wiem,że można to odbudować. 

Dziś Jazmyn pojechała do Jasmine,nie wspominałam o tym,ale Justin ma też 15-letniego brata Jaxona,w sumie jest w porządku,ale to taki młodszy Justin i czasem jest cholernie nieznośny.
Ale pomaga nam w zajmowaniu się Jazzy,byśmy my mieli wolny czas dla siebie. 
Postanowiliśmy iść z Destiny i Jace'm do klubu Cielo,to mały klub z modnym designiem,ale zazwyczaj jest cały zapełniony.
Weszłam do łazienki kiedy tam już stał Justin ubrany w białą koszulkę,czarne skórzane rurki oraz białe supry,jest tak seksowny,że można się popłakać. 
-Skarbie,zapniesz mi?-spytał próbując zapiąć srebrny łańcuch na jego szyi.Zaśmiałam się cicho widząc co robi z palcami nie mogąc zapiąć tego cholerstwa.
-Jak to możliwe,że masz zazwyczaj takie sprawne palce,a nie umiesz zapiąć głupiego łańcucha?-zapięłam łańcuch i musnęłam delikatnie jego szyję. 
Justin spojrzał na mnie w stylu cotywłaśniepowiedziałaś a ja jedynie zaśmiałam się i na swoją bieliznę założyłam krótkie skórzane spodenki i białą przewiewną koszulkę.Pomalowałam się i związałam swoje wyprostowane włosy w wysoki kucyk.Zeszłam na dól ubierając swoje koturny. 

Po kilkunastu minutach byliśmy już w klubie razem z naszymi znajomymi,zasiedliśmy na jednej z kanap,a Justin przyciągnął mnie do siebie powodując,że usiadłam na jego kolanach.
Wszyscy zaczęliśmy pić drinki,a Justin co chwile ciągnął mnie na parkiet bym z nim tańczyła,żałuje,że nie ubrałam normalnych conversów,matko boska ten chłopak powinien zapisać się na jakieś lekcje tańca,bo z tego co widzę jest niewyżyty. 
-Justin,ja muszę usiąść bolą mnie nogi.-jęknęłam dziecinnie patrząc na niego,na co on jedynie się zaśmiał i odprowadził mnie na sofę.
-Destiny, zatańczysz?-zaśmiał się Justin na co blondynka pokazała mu środkowy palec.
Justin wzruszył ramionami i usiadł obok mnie.
Wszystko wskazywało na to,że ja i Justin będziemy mieli nieprzespaną noc,bo co chwile całował mnie po szyi i błagał,żebyśmy wyszli już z klubu. 
Po kilku minutach podeszła do nas pewna czarno włosa dziewczyna,ubrana w...prawie nic tak naprawdę,miała na sobie jedynie stringi i coś co chyba nazwała sukienką,ale wyglądało jak bandaż,widziałam,że Justin zaczął się niespokojnie ruszać kiedy na nią patrzał,a ja czułam jak wszystko we mnie się gotuje.
-Hej chłopcy!-pisnęła udawanym słodkim chichotem.-Dawno się nie widzieliśmy,nie sądzisz Jayyy?-przeciągnęła zagryzając dolną wargę.
Jay?Woah,teraz miałam ochotę wywalić jej w twarz.
Destiny widząc to uszczypnęła mnie w udo na co syknęłam z bólu.
Justin jedynie co robił to głupio się uśmiechał rozbierając ją wzrokiem.
-Może zatańczymy?-zagryzła specjalnie swoją dolną wargę,co jej nie wyszło seksownie tylko tak jakby była upośledzona. 
-Jasne.-jęknął Justin podnosząc się na co ja,Destiny i Jace byliśmy w takim szoku,że nie mogliśmy nic powiedzieć. 
Poszli na parkiet i zaczęli tańczyć,było w porządku do czasu kiedy mój chłopak nie zaczął kłaść dłoni na jej pośladkach ściskając je co chwile a ona co chwile całowała jego szyję.
Zdenerwowana za jednym zamachem ręki zbiłam wszystkie kieliszki i butelki przerywając sobie jakiś nerw przez co zaczęła z mojej ręki płynąć ogromna ilość krwi. 
-Tiffany!-krzyknęła Destiny a Jace pomógł mi wstać,byłam sama w szoku co ja zrobiłam,a Destiny pobiegła szybko do Justina odciągając go.
Z bólu zaczęłam płakać,nie mogłam wytrzymać tego,czułam jakby mi coś rozrywało rękę od środka.
-Co ty idiotko zrobiłaś?!-warknął Justin.-Przez Ciebie musiałem przerwać tańczenie z Veronicą. 
Oh,więc tak się nazywała ta suka. 
-Tańczenie?Czy raczej zaczynanie się pieprzyć na środku parkietu?-syknęłam, czując ból w sercu przez to co powiedział,nazwał mnie idiotką,bo byłam po prostu zazdrosna. 
-Justin,opanuj się.-wymamrotał Jace widząc Justina w bardzo pijanym stanie. 
-Nie!Ona stworzyła problem z niczego,bo jest popierdolona-warknął a ja spojrzałam na niego zalana krwią i łzami.-Zawieźcie ją do mojego domu i ma się spakować, szybko!-syknął,widać,że był bardzo pijany,spojrzałam mu w oczy czując jak zaczęłam głośno płakać,on prychnął i chwiejnym krokiem wrócił do Veronici.. 
Przysięgam czułam się jakby ktoś walnął mną o ten stolik a później zaczął mnie bić po twarzy..
Wybaczcie,wolałabym raczej to niż to co on powiedział.


------------
komentujcie!
@jelenagivenchy